poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Posiadanie Świadomości Egzystencji

Chciałem zaznaczyć że post zaadresowany jest do ludzi, którzy mają dosyć elastyczne podejście do religii, bądź w ogóle go nie mają.

   Macie czasami tak, że zastanawiacie się nad tym czemu właściwie istniejemy? Może zacznę od początku moich poglądów. Nie jestem pewny czy jakikolwiek bóg istnieje. A jeśli już istnieje, to czy przypomina któregokolwiek z bogów opisanych przez którąkolwiek religię. Jestem w stanie uwierzyć że natura stworzyła mózg. Że stworzyła odruchy i instynkty, reakcje. Przez długi czas myślałem, że stworzyła również naszą świadomość. Że cała nasza... egzystencja to kawałek mięsa u nas w głowie. Ostatnio doszedłem do wniosku, że to jednak nie do końca możliwe. Doszedłem do tego w momencie, w którym zacząłem myśleć o tym, że jestem, istnieję, czuję i myślę o tym wszystkim w tej właśnie chwili. Wiem to dosyć skomplikowane zdanie i na pierwszy rzut oka wydaje się być bez sensu. Może tylko ja je zrozumiem. bo to w końcu mój mózg i mój sposób i tok myślenia. Ale mam nadzieję, że w jakimś stopniu udało mi się przekazać wam, to co czuję kiedy zaczynam filozofować na ten temat. W takich właśnie momentach, moja niewiara w boga zaczyna być zachwiana. Tak strasznie ciężko uwierzyć mi w to, że jestem tylko kawałkiem mózgu w mojej głowie. Oczywiście czuję się bardzo zżyty z moim ciałem i cały ja to ja, ale mówiąc o samej świadomości egzystencji. Czy to możliwe, że natura stworzyła coś tak niepowtarzalnego jak każdy z nas? Coś tak wyjątkowego jak każdy pojedynczy człowiek? Spróbujcie usiąść i pomyśleć: Siedzę tutaj i myślę o tym że istnieję, że potrafię o tym myśleć i odczuwać to wszystko co dzieje się wokół mnie. Czy nie wydaje wam się absurdalne to że naprawdę jesteśmy tylko kawałkiem naelektryzowanej tkanki?

niedziela, 22 sierpnia 2010

Początek.

   Zaczynam nowe życie. Ok dwa miesiące temu Wyjechałem z Polski i zostawiłem za sobą 90% moich problemów. Niestety muszę przyznać że uciekłem od nich. A niedługo, bo za 4 dni czeka mnie powrót. Oczywiście nie wracam tam na stałe. Ale będę musiał zrobić porządek z tym od czego uciekłem. Zastanawiam się czy mnie to nie przerośnie.To pierwszy i ostatni raz na tym blogu, kiedy piszę o moim życiu zanim wyjechałem. Zaczynam tu z czystą kartką i nie zamierzam obracać się za siebie. Mam nadzieję że nie będę miał takiej potrzeby.
   Tak jak wcześniej powiedziałem jestem tutaj już dwa miesiące. Wychodząc z jednych problemów wpadłem w kolejne. Tym razem nie moje. Atmosfera w rodzinnym domu jest przytłaczająca. Ale to nie rodzina mnie przytłacza. Poza naszą rodziną mieszka z nami ktoś jeszcze. Pieprzony w dupę dyktator. Nie wiedziałem, że ludzie mogą być tak złośliwi. Wydawało mi się, że to ja jestem podły i złośliwy. Okazało się, że w tym fachu po prostu nie dorastam mu do pięt. Ale dzięki bogu wyprowadza się. Tak więc ten problem mogę uznać za prawie rozwiązany. Prawie bo przecież do października jest jeszcze kupa czasu.
Wiecie... Właściwie chyba nawet nie wiem czemu zacząłem pisać. Piszę chyba dla zabicia czasu bo niby o czym ciekawym mógłbym napisać. Moje życie do tej pory wydawało się być nudne i puste. Nudne jak zwykle i puste bardziej niż kiedykolwiek. Nie mam tu przyjaciół. Błądzę bezcelowo w poszukiwaniu bratniej duszy. Chyba dlatego od tak dawna zastanawiałem się czy nie zacząć pisać bloga. Ktoś mi powiedział: Blog? Blog to zajęcie dla dorastających nastolatek. Czy jakoś tak.
Ale wiecie co? Pieprzyć ideały. Od tej pory będę robił to na co mam ochotę. A mam ochotę właśnie na to, żeby pisać. Cały czas piszę i nie mogę skończyć. Jestem tak spragniony uzewnętrzniania siebie że mam ochotę opisać tu wszystko za jednym zamachem. To co piszę... zdaję sobie sprawę z tego że jest to nudne jak flaki z olejem. A Tytuł? Wcale nie jest krótko i zwięźle. Tytuł to abstrakcja, jak wiele ideałów w naszym życiu. 
   Na tym zakończę pierwszego posta. Jestem bardzo ciekawy, co nowego wprowadzi ten blog w moje życie, bo nowości potrzebuję bardzo wiele. Przecież zaczynam z czystą kartką.